FAROUK, CHI, Pearl Complex, odbudowujący kompleks perłowy z białą truflą + wyniki

FAROUK, CHI, Pearl Complex, odbudowujący kompleks perłowy z białą truflą + wyniki

Hej ;)

Dzisiaj mam recenzję kolejnego i już ostatniego produktu z HexxBoxu od Hexxany. W sumie dobrze się stało, że trafiły do mnie kosmetyki do włosów. ;)  Po nieprzyjemnej przygodzie z jedwabiem z Biosilku oglądam produkty do włosów wzdłuż i wszerz, ale i zarazem bardzo lubię nowości. ;)







Royal Pearl Complex to odbudowujący kompleks perłowy z białą truflą, bez spłukiwania przeznaczony do wszystkich rodzajów włosów. Wyjątkowe połączenie białej trufli i perły zapewnia odbudowę struktury włosów i regenerację rozdwojonych końcówek. Biała trufla bogata w witaminy z grupy B chroni włosy przed łamliwością. Ekstrakt z perły to naturalny filtr UV i gwarant odpowiedniej ochrony włosów. Kompleks perłowy Pearl Complex nie skleja i nie obciąża włosów.

Pojemność: 15 ml
Cena: ok. 15 zł
Dostępność: np. Ambasada Piękna


Na początku przyznam się, że tak szybko ją wykończyłam, że zapomniałam zrobić zdjęć konsystencji i gdzieś posiałam kartonik, na którym było kilka informacji, ale to nic. Zacznę od niepraktycznego opakowania produktu, które co prawda posiada zabezpieczenie przed macantami, ale zamiast kroplomierza czy dozownika posiada spory otwór. Konsystencja produktu jest dość gęsta i przez to ciężko wylać odpowiednią ilość.Mimo to, że czasem zdarzy się ilość większa niż kropla czy dwie nie przekłada się to na sklejenie czy obciążenie włosów. Serum (jedwab?) nakładam na końcówki i pozostałością, która została na rękach lekko przejeżdżam po całych włosach. Widzę dość znaczną różnicę kiedy umyję włosy i zostawię do wysuszenia, a tym kiedy po umyciu nałożę serum. Po użyciu włosy są lekko zmiękczone i bardziej błyszczące. Co do odbudowy włosów czy regeneracji końcówek chyba nie muszę się wypowiadać, nie wierzę, że jakikolwiek kosmetyk jest w stanie zrobić cokolwiek ze zniszczonym włosem, takie włosy po prostu podcinamy. 
Mimo, że serum nie działa tak jak obiecuje producent (coś jak dezodoranty działające 72 h :D ) to polubiłam je. Jedwab czy serum musi być u mnie zawsze, nie zostawiam końcówek samych sobie, a te w dodatku bardzo ładnie pachnie. 
Czy skuszę się na zakup? Nie jestem pewna, bo czeka masa innych zabezpieczaczy do wypróbowania. ;)


Pamiętacie o zabezpieczaniu włosów czy nie przywiązujecie do tego uwagi? 




--------------------------------------------------------------------

WYNIKI ROZDANIA


Jestem świadoma, że zrobiłam kolejne rozdanie bez podania wyników poprzedniego, ale to chyba żadna zbrodnia. Poza blogiem mam jeszcze wiele obowiązków i muszę wszystko pogodzić, a nie siedzę przed komputerem 24 h na dobę więc zrozumcie, że nie życzę sobie ponaglających i obraźliwych meili gdzie są wyniki rozdania. Jakby krzykacze czytali posty to by wiedzieli, że napisałam informację o przedłużeniu się podania wyników, było sporo zgłoszeń, a zabrakło mi czasu na sprawdzenie wszystkiego. 

Tyle ode mnie i już nie przedłużam. 

Zestaw mini WiboBox leci do:



Gratuluję! ;)

Masz 3 dni na przesłanie danych adresowych na meila: unicorn8177@gmail.com


Pozdrawiam
Blanka :*
Love 2 Mix, maska do włosów regenerująca z efektem laminowania

Love 2 Mix, maska do włosów regenerująca z efektem laminowania

Hej ;)

Jakiś czas temu dostałam od sklepu Triny paczkę z rosyjskimi kosmetykami, dzisiaj recenzji doczekała się maska do włosów z efektem laminowania. Jeszcze w tamtym roku laminowałam włosy żelatyną jednak było to dla mnie zbyt czasochłonne i zbyt lepie dosłownie, kleiło się wszystko łącznie ze mną. Czy ta maska będzie godnym zamiennikiem domowego laminowania?


Love 2 Mix, maska do włosów regenerująca z efektem laminowania, organiczne ekstrakty: mango + awokado

Maska zaprojektowana specjalnie do głębokiej odbudowy struktury włosów zniszczonych, nawilża je i nadaje im zdrowy połysk. Na powierzchni włosów powstaje warstwa ochronna, tworząc efekt laminowania, któa wygładza je, i ułatwia rozczesywanie. Wysokie stężenie organicznego oleju awokado i wyciągu z mango zapewniają intensywne odżywienie i wzmocnienie włosów, dzięki czemu są mocne i zdrowe. Maska chroni włosy przed uszkodzeniami mechanicznymi podczas korzystania z suszarki do włosów lub lokówki.



Pojemność: 200 ml
Cena: 27,50 zł
Dostępność: KLIK


Skład: 
Aqua with infusions of Organic Mangifera Indica (Mango) Fruit Extract (organic mango extract), Organic Persea Gratissima (Avocado) Oil (organic avocado oil), Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cetrimonium Chloride, Cetyl Ether, Divinyldimethicone / Dimethicone Copolymer, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Bis (C13-15 Alkoxy) PG-Amodimethicone, Hydrolyzed Wheat Protein (wheat proteins), Hydrolyzed Rice Protein, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid, Lycopene.


Maska zapakowana jest w czarną, elegancką tubkę z dość wygodnym otwarciem. Pierwsze co zachwyca to zapach, bardzo owocowy i lekko tropikalny, wyczuwalny na włosach po spłukaniu. Ogólnie lubię maski pachnące, nakładanie ich to sama przyjemność. ;) Skład maski jest moim zdaniem bardzo dobry, co do działania nie mam zastrzeżeń, działa tak jak obiecuje producent: czuć, że włosy są nawilżone, ładnie się układają i mimo, że z natury mam proste włosy, maska wygładza je zauważalnie oraz wydobywa lekki połysk. Konsystencja maski jest dość gęsta, na tyle, że nie spływa z włosów. Jedynym minusem tej maski jest jej dość wysoka cena, jednak jedna z moich ulubionych masek też nie jest najtańsza, ale uważam, że we włosy warto inwestować. Maska z efektem laminowania trafia u mnie do masek, do których zawsze będę wracała. Wiecie co jest zaskakujące, zazwyczaj składniki zawarte w kosmetykach są w składzie gdzieś na końcu, ale nie w przypadku rosyjskich kosmetyków gdzie składniki z opisu zazwyczaj są na samym początku i wtedy to ma szanse działać. ;)


Znacie maskę z efektem laminowania, przypadła Wam do gustu? 

Pozdrawiam
Blanka :*
Wibo, kobaltowy eyeliner

Wibo, kobaltowy eyeliner

Hej ;)

Dzisiaj będzie o dość nietypowym cudaku, bo o kobaltowym eyelinerze do oczu. Zazwyczaj na moich powiekach gościły czarne eyelinery, ale odcień niebieskiego to zawsze fajna odmiana. 

Wibo, Electric Blue, kobaltowy, matowy eyeliner do oczu


Pojemność: 4 g
Cena: ok.8 zł
Dostępność: Rossmann 


Słowo "electric" zadziałało na mnie i odkładałam w czasie wypróbowanie eyelinera, myślałam, że będzie on bardzo nasycony i rzucający się w oczy, jednak okazał się stonowanym i całkiem ładnym kobaltem. Czarnego eyelinera z Wibo używam już od kilku dobrych lat i sądziłam, że będą podobne, ale nie. Z czarnym nie miałam większych problemów za to z tym dużo gorzej się współpracuje, po jednej warstwie znacznie prześwituje, dlatego muszę nałożyć kilka warstw, żeby się jakoś prezentował. Poza tym nie współgra z cieniami w musie, marze się i powstają bardzo duże prześwity. Eyeliner nie rozmazuje się, jest dość trwały, ale bardzo łatwo się zmywa. W sumie sama nie wiem jak go ocenić, bo z jednej strony ciekawy kolor, ale trochę trzeba poświęcić na nałożenie. Ja na pewno od czasu do czasu będę go używać. 


Stawiacie na czarne eyelinery czy stawiacie na kolor? 

Pozdrawiam
Blanka ;*
Nowości i jeszcze raz nowości

Nowości i jeszcze raz nowości

Hej ;)

Co jak co, ale nowości muszą być. Część jest ze wspólnych zamówień na spotkanie blogerek, a część to już prywatne zakupy i nowości. Nie przedłużając, zapraszam:

Na początek idą zakupy niekosmetyczne z hurtowni Awanti, jednak sklepu nie polecam ubrania są słabej jakości, niektóre bez metek, a niektóre z niedociętymi zwisającymi strzępkami materiału. Zapytacie po co kupowałam, otóż człowiek musi sprawdzić na sobie, żeby później móc polecić albo nie. Ja nie polecam. W sumie kupiłam bluzki z uroczymi sówkami,  dwie bokserki, spódnicę i spódnicę maxi w oczojebnym kolorze, która chodziła za mną już od dłuższego czasu. Ubrań kupiłam więcej, ale reszta gdzieś wsiąkła. ;)


Kolejne zamówienie to zakupy w Kokardi, niemieckie kosmetyki kusiły mnie od dłuższego czasu, ale dlaczego to sama nie umiem na to odpowiedzieć. Może dlatego, że są trudno dostępne czy dlatego, że wiele osób je chwali, nie mniej jednak musiałam je mieć i sprawdzić na sobie. Do koszyka wpadło:

- szampon mango i aloes
- szampon kokos i kwiat tiare
- żel pod prysznic mandarynkowy
- żel pod prysznic ananasowy
- mydełko borówkowe
- gąbka do podkładu Ebelin
+ mini żel pod prysznic i krem do stóp gratis

Wszystko pachnie przepięknie, ciekawa jestem jak się sprawdzą. ;)


W sklepie Aromatella skusiłam się na woski zapachowe, pachną bardzo ładnie, ale będę musiała wypróbować inne dla porównania, te są moimi pierwszymi woskami.


Ze Skarbów Syberii wybrałam Marokański szampon do włosów, Planeta Organica.


To moje pierwsze zakupy w sklepie Minti, ale już wiem, że nie ostatnie. Po pierwsze zauroczyły mnie pięknie zapakowane produkty, a już szczęka mi opadła kiedy zobaczyłam, że w gratisie została dorzucona paletka i błyszczyk Sleek. Sklep godny naśladowania. ;)
Na wielu blogach czytałam pozytywne opinie o suchych szamponach Batiste i postanowiłam skusić się wersję XXL Volume, plus dobrałam pędzelki do cieni Royal.



Jakżebym mogła pominąć półprodukty. Z e-naturalne skusiłam się na puder bambusowy, ekstrakt z aloesu, naturalny czynnik nawilżający i buteleczki do mgiełek.  


Dalej już oddzielne nowości. ;)

Przesyłka od firmy Oeparol z kremem nawilżającym pod oczy i na powieki. Mam spore wymagania względem kremów pod oczy więc zobaczę czy ten da radę.


Paczuszka do Futurosa, wielki plus dla Pana Jacka, który dal wolną rękę w wyborze kosmetyków. Testuję już pędzle, które są przemiłe w dotyku. ;) 


Zaopatrzyłam się także w korektor z Bell, który już mogę powiedzieć, że okazał się niewypałem ...


A na koniec przesyłka od Born Pretty Store, kosmetyk mogłam sobie wybrać sama i w końcu stanęło na paletce z odważniejszymi kolorami cieni, czas wprowadzić trochę koloru na lato. ;)


Co Wam wpadło w oko? ;)

Pozdrawiam 
Blanka ;*

Dzikie wyzwania manicurowo - makijażowe Tydzień 8 - MOTYL

Dzikie wyzwania manicurowo - makijażowe Tydzień 8 - MOTYL

Hej ;)

Wiecie co trochę mi smutno, że wyzwania już się kończą, polubiłam je. Na tle innych dziewczyn może i wypadałam blado, ale pokonałam swoje opory i zgłosiłam się, co więcej nie opuściłam żadnego tygodnia. ;)
Orlico gratuluję fantastycznej inicjatywy, która mobilizowała mnie do tworzenia czegoś nowego ;*



A zatem nie przedłużając, tematem tego tygodnia był Motyl, długo myślałam co stworzyć i jak, ale w końcu pomysł powstał spontanicznie w trakcie malowania.

Moją inspiracją był ten oto motylek:





Co sądzicie o moim odzwierciedleniu motyla? 

Pozdrawiam
Blanka ;*
Upominki ze spotkania blogerek

Upominki ze spotkania blogerek

Relacja ze spotkania była więc czas na prezentację upominków. Mimo, że jako jedna z organizatorek załatwiałam upominki to mnie samą również zaskoczyła ilość, tym bardziej, że na początku wiele firm dało nam odczuć, że ze względu na region jesteśmy drugą kategorią w blogosferze. 
Czy tylko duże miasta się liczą, naprawdę?
Cóż, mniejsza o to, a tym bardziej dziękujemy firmom, które pokazały, że nie tylko duże miasta się liczą. ;)

Martwiłam się trochę jak dziewczyny doniosą to wszystko do domów, ale fajnie się zgrały, bo jedna drugą podwiozła do domu, cieszę się, że tak się zintegrowałyśmy. ;)

Oto co przytachałam do domu, ku przerażeniu męża ;)




Natajka (Nasze bransoletki: klik)








Dziękujemy również firmie Revitalash i GlossyBox ;)


Nie myślcie sobie, że zużyję to wszystko sama, dla Was też mam coś przygotowane więc oczekujcie niedługo rozdania. ;)
Pierwsze spotkanie blogerek Podlaskich - relacja ;)

Pierwsze spotkanie blogerek Podlaskich - relacja ;)

Hej ;)

Trochę mnie tu nie było, ale najpierw krótki wyjazd, poza tym większość czasu pochłaniały przygotowania do spotkania, uwierzcie to tylko się tak wydaje, ale pracy jest masa przy organizowaniu spotkania. Dodatkowo było to nasze pierwsze spotkania i bałam się czy wszystko wypali. Nie mniej jednak myślę, że dziewczyny były zadowolone z niespodzianki. ;)


Na początku idea była taka, żeby po prostu się spotkać, później wpadłyśmy na to, że kilka upominków byłoby fajnym dodatkiem do spotkania, jednak w międzyczasie dostawałam szokujące meile.
O tym parę słów niżej.

Miałam o tym nie pisać, ale zmieniłam zdanie, bo trochę mnie to ruszyło. 
Zbierając zgłoszenia na spotkanie nie sądziłyśmy, że aż tyle osób się zgłosi, dlatego musiałyśmy zamknąć listę przed czasem. Na początku było nas 13, ale z czasem zaczęłam dostawać meile z pretensjami dlaczego kogoś nie ma na liście oraz z pytaniami czy jeżeli dana osoba założy bloga będzie mogła przyjść na spotkanie. Ludzie, przecież spotykają się blogerki, a nie osoby zakładające bloga na potrzeby spotkania, w ogóle gratuluje osobie, która wpadła na taki pomysł... 
Zbieg okoliczności spowodował, że do zaproszonych blogerek poszedł meil o braku upominków, z niecierpliwością czekałam na reakcję, ale byłam w szoku kiedy przyszły meile o rezygnacji ...
Nie sądziłam, że ktokolwiek może przyjść na spotkanie tylko i wyłącznie po prezenty, ale zostałam uświadomiona. Nie oceniam nikogo, ale po pierwsze internet wie wszystko, a po drugie dlaczego akurat rezygnacje pojawiły się po tym meilu? Czy ktoś jest mi w stanie odpowiedzieć na to pytanie?
Nie mniej jednak wyszło to wszystkim na dobre, bo spotkałyśmy się w gronie super babeczek! ;*

Blogerki, które wzięły udział w spotkaniu:
i ja ;)


Spotkałyśmy się w pubie Sixty Six w Białymstoku, gdzie sama miałam problem dotrzeć (ale ciiiii) .;))
Obsługa lokalu była na tyle uczynna, że pomogła w noszeniu kartonów oraz przygotowaniu stołów. 
Przed godziną spotkania zaczęły schodzić się dziewczyny i wkrótce kiedy byłyśmy już wszystkie i zabrałyśmy się do zamówień...

... odwiedził nas przemiły Pan Wojciech z Panią Joanną z firmy Gold Water Blue, opowiedział o specjalistycznych kosmetykach, słuchało się naprawdę fajnie, poza tym dowiedziałam się, że mają kosmetyki, dzięki którym jestem w stanie pozbyć się blizn. ;D 
 


Po posiłku i nabraniu sił na dalsze słuchanie, odwiedziła nas Pani Monika z firmy Palmers. Dotychczas kupowałam kosmetyki Palmers dla córki i dla siebie w okresie ciąży, ale zostałam uświadomiona, że kosmetyki są też dla innych osób. Przedstawicielka przyniosła nam całą torbę kosmetyków, którymi się wysmarowałyśmy i pachniał nimi cały lokal. ;) Z oferty wybrałam sobie peeling z masłem kakaowym, przepięknie pachnie, jak zresztą większość kosmetyków tej firmy. 

 








Następnie wpadła do nas Pani Niespodzianka, która miała na imię Natalia, z firmy Aromanti. Firma zrobiła nam wielką niespodziankę, za co bardzo dziękujemy! ;) Pani Natalia opowiedziała nam o asortymencie firmy oraz o świeczkach, które mogą się palić nawet ponad 400 h. Na koniec każda z nas otrzymała świecę zapachową z naturalnego wosku oraz saszetkę zapachową.



Następnie miałyśmy czas na pogaduchy, jednak i tak było za mało czasu, żeby porządnie się nagadać. 



Babeczki dla babeczek. ;)



Spotkanie również przyczyniło się w jakimś stopniu do pomocy dla innych, ponieważ zbierałyśmy nakrętki dla Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii, które prowadzi akcję "Wózki za nakrętki"


Podsumowując, spotkanie jak i same dziewczyny były super! ;*
W powietrzu wisi kolejne nieoficjalne spotkanie, co by się nagadać do końca. ;)

Dziękuję Wam :*

(Co złego to nie organizatorki. ;P)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Blanka beauty&lifestyle , Blogger